wtorek, 19 sierpnia 2008

Hmm

No cóż. Nie można mieć wszystkiego.

"Z tylu różnych dróg przez życie każdy ma prawo wybrać źle."
To chyba będzie koniec

sobota, 16 sierpnia 2008

Pierwszy

A oto i powód, dla którego ostatnio nie publikowałem nic.
Oto mój pierwszy projekt, który zostanie zrealizowany.
Domek będzie stał w Łazach ale nie tych nad morzem tylko na Śląsku.
Do końca miesiąca powinno być pozwolenie na budowę.
Jeśli by się wam coś nie podobało to dajcie znać (rozkład mieszkań nie leży w mojej kwestii).

Ale nuda dziś.

sobota, 9 sierpnia 2008

Ogień

Świst powoli spalającej się benzyny hipnotyzował. Ogień z prawej, z lewej, przed i za, czasem musnął policzek, na spodniach zostawił znamię.



















Kolejna noc się kończy nam

Rozkoszy i koszmarów
I każdy z nas zostanie sam
Gdy zatrzasną już ołtarz baru.

Niech jeszcze hara w gardle gra
Anielska, człecza, czarcia.
Ściemnionym - niech doczekać da
Jutrzejszej godziny otwarcia.

Znowu wpełzamy, znów jest dziś
Kalecy aniołowie
I każdy z nas ma jedną myśl
I każdy zna na nią odpowiedź.

Aż przyjdzie bezpowrotny łyk
Co mózg posyła w diabły
Gdy nie zna odpowiedzi nikt
I pytań nikt nie ma żadnych.

Pęka mi serce - szkoda sił -
Jutro się samo sklei
Gdybym - jak dziś - w kołysce pił -
Nie znałbym łez beznadziei.

Ostatni toast milczy się:
Bar-Ołtarz - miejsce święte.
Za serce! - które dobrze wie
Że woli być pęknięte.

Jacek Kaczmarski "Przy ołtarzu baru"

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

kwiatuchy

Kolejne odwiedziny ogródka zakwitły.
Trochę mam jeszcze problemy z łapaniem ostrości na dziadkowych obiektywach ale ćwiczę.









;]

Madzia, siedmioletnia chrześnica mojego brata, twierdzi, że specjalnie dla mnie namalowała.
Ostatnim razem jak była u nas to mi dała tak w kość, że miałem jej już bardziej niż dosyć.

Samotnej pannie,

którą mija
To szczęście, jakim jest zamęście
Mile w staropanieństwie sprzyja
Zerowy bilans szczęść i nieszczęść
Mąż jej się nigdy nie upija
Nie musi się przejmować teściem
Nigdy też dziecka nie przewija
I to w nieszczęściu jest jej szczęściem

Pero, pero, bilans musi wyjść na zero

Stary kawaler w swoim szczęściu
Jakim poniekąd jest celibat
Czuje się z wiekiem coraz częściej
Tak jak wyjęta z wody ryba
Nikt mu nie powie "Witaj zięciu!"
Choćby go z córką w słomie zdybał
Rodziny brak to takie szczęście
Jak wolna rączka, ale w trybach

Pero, pero, bilans musi wyjść na zero

Osobnik, co wyleciał z pracy
Zamiast rozpaczać i żałować
Szybko to sobie przetłumaczy
No, wreszcie nie muszę już tu pracować
Świnia, co wczoraj był kolegą
Równie spokojnie patrzy w przyszłość
Bo w końcu nie ma tego złego
Które na dobre by mu nie wyszło

Pero, pero, bilans musi wyjść na zero

Życiowy bilans szczęść i nieszczęść
Musi w efekcie wyjść na zero
Szczęście to jakby w pewnym sensie
Początek nieszczęść jest dopiero
Klęska przedtaktem bywa szczęścia
Trud nieraz kończy się karierą
Lecz i niekiedy po Austerlitz
Dość często zdarza się Waterloo

Pero, pero, bilans musi wyjść na zero

Jan Kaczmarek "Pero pero"

czwartek, 31 lipca 2008

420

No to już wiem co będę robić. Dla wtajemniczonych - przyjęli mnie. Teraz się tego boję.

wtorek, 29 lipca 2008

13

Alem się narąbał.

niedziela, 27 lipca 2008

Odsprzedałem diabłu duszę

To nie dobra była dusza
W niczym słuchać mnie nie chciała
Niech ją teraz diabeł zmusza
Żeby mu posłuszna była

Za diabelski grosz kupiłem
Dużo taniej niż sprzedałem
Nową duszę, bez ambicji
Dobrze spasowaną z ciałem

Nic mnie teraz nie uwiera
Nic na boki nie wystaje
Odsprzedałem krnąbrną dusze
A kupiłem, jaką chciałem

Piotr Banach "Dusza"

Co mi tam,

pochwalę się.
Dziś, a w zasadzie to wczoraj, dostałem nowe obiektywy: Mayer-Optik 1.8/50 i Pentacon electronic 2.8/100. Są to stare poczciwe szkła, które mój dziadek wykorzystywał do swojej Practicy a teraz mam zaszczyt sam je mieć. Automatycznie ostraści mi nie ustawią ale przynajmniej jest się czym pobawić.
Chyba teraz to już muszę poczytać o fotografii, bo moja wiedza jest zbyt uboga do posiadanego sprzętu.

sobota, 26 lipca 2008

kap, kap

No, że trochę deszczu spadło to od razu takie zamieszanie robić?

Ja tam lubię deszcz. Choć czasem mam go dość ale to tylko jak przemakam.

piątek, 25 lipca 2008

Gadu nie gadu

Pewnego dnia moje gg przestało współpracować i nie chciało się logować. Ponieważ system miałem już dość długo to myślałem, że oto i powód, za dużo już syfu.
Pewnego pięknego dnia, a był to deszczowy piątek, przeinstalowałem mojego XPka. No wszystko było ładnie i szybciej chodziło ale niestety gg wykazywało wciąż skłonność do nielogowania się. Postanowiłem napisać do pomocy technicznej gadu i dostałem bardzo proste rozwiązanie. Wystarczy wyłączyć w ustawieniach opcję ustawiania poprzedniego statusu i wszystko już działa.
No i teraz już ja decyduję kiedy jestem dostępny a kiedy nie.

czwartek, 24 lipca 2008

A oto na co patrzyliśmy

nawiasem dodam, że zdjęcie jest tylko zmniejszone

Oto Kasia

Miał być opis ale nie będzie.

piątek, 18 lipca 2008

Ot

tak. Zobaczyłem kwiatka i zrobiłem mu zdjęcie a potem w okolicy następne, i następne, i następne.
I oto one





















czwartek, 17 lipca 2008

Dawno

nie było już nic smutnego, dołującego, przygnębiającego no to oto tak mimochodem:

Z tej mąki nie będzie chleba,
Z tych prac nie będzie korzyści,
Z tych świątyń nie widać nieba,
Z tych snów już się nic nie ziści.
...

fragment Jacek Kaczmarski "Antylitania na czasy przejściowe"

Cat

Bardzo mądra bajka tutaj

środa, 16 lipca 2008

Red''

Tak, mam zielone oczy.

wtorek, 15 lipca 2008

Zdjęcia

nie moje bo ja tak wysoko nie włażę. Dla znających te okolice polecam przyjrzenie się dokładne. Można coś was zainteresuje.


















poniedziałek, 14 lipca 2008

Red

Czy ja mam zielone oczy?

Nie oszukasz lotu kul bo dla każdego jedna co zabija

wtorek, 8 lipca 2008

Zasrana komercjalizacja

Pechowy klient numer 183 zatrzymał się przed biurem. Dłuższą chwilę kontemplował wiszący nad wejściem szyld:
Zabezpieczenia pośmiertne.
Boisz się wiecznego potępienia?
Wstąp do nas.
Poskrobał się po ciemieniu. Sześćdziesiąt lat to wiek, w którym nawet ateista-komunista miewa momenty zwątpienia. Wreszcie niepewnie położył dłoń na klamce i przestąpił próg.
Siedzący za biurkiem brunet na jego widok powstał z miejsca z sympatycznym uśmiechem.
- Witam szanownego klienta, zechce pan spocząć. Czym możemy służyć? Może kawy? Albo koniaczku?
- Nie, nie, ja tylko... Zobaczyłem wasz szyld. O co chodzi z tymi zabezpieczeniami?
- To bardzo proste. Jest pan wierzący?
- Szczerze powiedziawszy, nie.
- I znakomicie. Orientuje ię pan trochę w religii chrześcijańskiej?
- Trochę. W młodości czytałem sporo. Marks pisał na ten temat... I Lenin.
- Widzę, że ma pan pewne przygotowanie teoretyczne. To bardzo dobrze. Czy wierzy pan w istnienie duszy?
- W zasadzie to nie.
Człowiek za biurkiem uśmiechnął się błogo.
- Proponuję, aby na dziesięć minut założył pan, że dusza istnieje.
- Zgoda.
- Jak panu zapewne wiadomo, po śmierci może ona trafić do piekła albo przez czyściec do nieba...
- No, chyba tak to było.
- Dusza jest własnością Boga, ale człowiek może nią rozporządzać. Zna pan legędy o doktorze Fauście albo o mistrzu Twardowskim?
- Zapisali swoje dusze diab...
- Znakomicie. I co się z nimi stało po śmierci?
Klient zmarszczył czoło i przez dłuższą chwilę szukał odpowiedzi w zawodnej pamięci.a
- Faust chyba trafił do piekła. A Twardowski uciekł na księżyc... Ale zasadniczo, kto podpisał cyrograf, ten chyba na dół...
- Owszem. Teraz proszę posłuchać naszej oferty. Proponujemy, aby zapisał pan duszę nam. Naszej firmie.
- I co z nią zrobicie?
Sprzedawca wzniósł oczy ku sufitowi.
- A co mamy niby zrobić! Nic. Po kiego grzyba nam potrzebna? My tylko zostaniemy jej prawowitymi właścicielami, a pan może sobie jej używać do woli.
- To po co mam ją wam sprzedawać?- Petent był wyraźnie zdezorientowany.
- To proste. Żyje pan sobie, potem umiera. Dusza może iść do dnieba, a może do piekła. Ryzyko cholerne, zważywszy, jakie nieżyciowe są przykazania i wymogi Kościoła. Można też od razu zaklepać sobie miejsce w piekle, podpisując cyrograf. A my proponujemy, aby zapisał pan duszę naszej firmie. Jeśli po śmierci zgłosi się do pana diabeł, to npan mu pokaże figę - bo dusza już jest w innych rękach.
Ateista-komunista spojrzał z zainteresowaniem.
- A wie pan, że to brzmi niegłupio - powiedział. - To po ile skupujecie te dusze?
- My ich nie skupujemy. To pan wpłaca równowartość pięćdziesięciu euro, podpisuje dokument notarialny, przekazujący duszę naszej firmie, a my zadbamy o resztę.
- Pięćdziesiąt euro. - Zadumał się komunista.
- To stawka podstawowa, ale oczywiście, możemy ją pany rozłożyć na raty. Jako ateista dostanie pan dwadzieścia procęt zniżki...
- A jeśli Boga nie ma?
- Wtedy, no cóż, straci pan dwieście złotych. Ale na świecie żyje siedem miliardów ludzi, a z nich sześć miliardów w coś wierzy. Taka masa nie może się przecież pomylić. W dodatku gwarantujemy ochronę przed piekłem niezależnie od wszstkiego. Nie musi pan rzucać nałogów, pościć, pokutować... Nadal może pan wierzyć w komunizm i Lenina. Ale gdyby się okazało, że to jednak księża mieli rację, to jest pan zabezpieczony.
- I trafię do nieba?
- Skoro po śmierci są tylko dwa stany: niebo i piekło, a jak wiemy do piekła pan nie trafi ...
- A, zaryzykuję. -Klient wyciągnął z kieszeni portfel i odliczył banknoty. - Moje dane osobowe?
- Będą chronione zgodnie z ustawą - zapewnił pracownik biura.
***
Za komunistą zatrzasnęły się drzwi. Pracownik schował cyrograł do szuflady i popił herbaty z filiżanki. Poluzował krawat. Zdawał sobei oczywiście sprawę z tego, że przez kamerę przemysłową obserwują go ukryci w innej części biura zwierzchnicy, ale doszedł do wniosku, iż należy mu się chwila elaksu.
Dyrektor generalny oderwał wzrok od monitora. Siedzący obok szef działu personalnego westchnął ciężko.
- To chyba złamanie zasad - powiedział w zadumie. -Zawsze kantowaliśmy klientów, ale nigdy tak na chama. Do tej pory ludzie podpisywali cyrografy, a my im za to płaciliśmy... Choć, oczywiście, wszystko potem i tak wracało do nas. A teraz ni dość, że zdobywamy dusze, to jeszcze bierzemy za to niezły grosz.
- Faktycznie, dziwne... - mruknął Belzebub. - A jednak Lucyfer zatwierdził. Może teraz tak trzeba: brać duszę i do tego jeszcze inkasować szmal?
- Zasrana komercjalizacja - westchnął Boruta.

"Parszywe czasy"Andrzej Pilipiuk

W ślimaczym tempie

Kolejny tydzień mija a ja wciąż w tym samym miejscu. Zaczynam myśleć a przestaje działać, to źle.

Ptaki świergolą a ja pójdę uzupełnić kolekcję herbacianą.

Wszystko wydaje się takie samo a jednak inne jest wszystko.

niedziela, 6 lipca 2008

Google

Fajnie czasem wpisać swoje nazwisko w google, można znaleźć coś miłego. Ja znalazłem to.

sobota, 5 lipca 2008

czwartek, 3 lipca 2008

Dobranoc.

Idę dziś wcześniej spać to pomyślałem żeby się pożegnać.

środa, 2 lipca 2008

Uff

Znalazłem po tygodniu mój dowód osobisty. A już się zaczynałem obawiać.
Oczywiście był tam gdzie go zostawiłem czyli w skanerze.

poniedziałek, 30 czerwca 2008

eksperyment digowy

Tak sobie wrzuciłem na diga takie zdjęcie z myślą, że tego to mi nikt pozytywnie nie skomentuje a tu niespodzianka. Według mnie to takie nijakie zdjęcie, ani dobre światło, ani kompozycja i w sumie to mi się w ogóle nie podoba. Liczyłem, że kilka osób, które w miarę zaglądają do mojej galerii, zjedzie mnie za to zdjęcie a tu nic już trzeci dzień. Ciężko teraz o prawdziwą krytykę.

niedziela, 29 czerwca 2008

To ostatnia niedziela

Teraz nie pora szukać wymówek
fakt, że skończyło się,
dziś przyszedł inny, bogatszy i lepszy ode mnie
i wraz z Tobą skradł szczęście me.
Jedną mam prośbę, może ostatnią
pierwszą od wielu lat,
daj mi tę jedną niedzielę,
ostatnia niedzielę,
a potem niech wali się świat.

To ostatnia niedziela
dzisiaj się rozstaniemy,
dzisiaj się rozejdziemy
na wieczny czas.
To ostatnia niedziela,
więc nie żałuj jej dla mnie,
spojrzyj czule dziś na mnie
ostatni raz.

Będziesz jeszcze dość tych niedziel miała,
a co ze mną będzie - któż to wie...

To ostatnia niedziela,
moje sny wymarzone,
szczęście tak upragnione
skończyło się.

Pytasz co zrobię i dokąd pójdę,
dokąd mam iść, ja wiem...
dziś dla mnie jedno jest wyjście,
ja nie znam innego,
tym wyjściem jest, no, mniejsza z tem.
Jedno jest ważne - masz być szczęśliwa
o mnie już nie troszcz się,
lecz zanim wszystko się skończy,
nim los nas rozłączy,
tę jedną niedzielę daj mi.

To ostatnia niedziela
dzisiaj się rozstaniemy,
dzisiaj się rozejdziemy
na wieczny czas.
To ostatnia niedziela,
więc nie żałuj jej dla mnie,
spojrzyj czule dziś na mnie
ostatni raz.

Będziesz jeszcze dość tych niedziel miała,
a co ze mną będzie - któż to wie...

To ostatnia niedziela,
moje sny wymarzone,
szczęście tak upragnione
skończyło się.

Mieczysław Fogg "To ostatnia niedziela"

piątek, 27 czerwca 2008

Asia

Dziś poznałem zgadnijcie gdzie.
Jedna taka absolwentka filologii polskiej. A na co dzień śpiewa w zespole Sumptuastic. Przyznam się, że też nie skojarzyłem gdy mi powiedziała ale może to wam coś wyjaśni.

wtorek, 24 czerwca 2008

Cukrownia

Oto mój najnowszy pomysł. Nie jest to kolejna wirtualna bajka lecz miejsce w zamyśle unikatowe w promieniu ok. 50 km a może i w całej Polsce. Daje sobie rok, w tym pół na znalezienie jeszcze kilku osób, które chciałby w to wejść.

Po co to wszystko

No właśnie. Po co to wszystko, po co piszę, zamieszczam zdjęcia, teksty piosenek, jakieś linki czasem. Według pewnej teorii skoro jestem facetem, co do tego słowa mam mieszane uczucia ale to tak nawiasem mówiąc, to robię to po to, żeby pokazać swoje wnętrze. Czyli co ? wątrobę, śledzionę, dwie nerki , ileś tam metrów kiszek? Chyba nie o to idzie. Może charakter, może duszę (o ile ją jeszcze mam, bo w to zaczynam coraz częściej wątpić). Cokolwiek teoria ta mówi ja tam nie uważam żebym właśnie w tym celu to wszystko robił.
No to co uważam?
Może kilka osób się na mnie obrazi. Kilka z tych, którym zdarza się tu zaglądać. Ale doszedłem do wniosku, że robię to w główniej mierzy po to żeby wyrazić to czym żyję. Nie piszę tego dla was, piszę dla siebie. Może ktoś mi zarzuci, że któryś post był dedykowany komuś ale przecież każdemu się zdarzy zdradzić siebie. Czy idąc na studia, które się nam nie podobają nie zdradzamy się?? Czy idąc na studia, które się na m podobają a potem olewając je nie zdradzamy się?? Czy nie zdradzamy się w wielu innych sytuacjach. A może wcale tacy nie jesteśmy jakimi myślimy ale to temat na inną noc.
Jeżeli jestem szczęśliwy, smutny, coś mi się udało bądź nie, robię coś szalonego bądź piję sobie po prostu herbatę w fotelu to piszę o tym tylko dlatego, bo akurat tak się czuję, chcę to wyrazić a to jest jeden ze sposobów na to.
Więc teraz sobie wtrącę, że moja skala głosu ma prawie trzy oktawy (dla niewtajemniczonych jedna oktawa to: "do", "re", "mi", "fa", "so", "la", "si", "do" lub C, D, E, F, G, A, H, C). Póki co prawie ale za niedługo mam nadzieję, że słowo "prawie" zniknie bo jeszcze mam trochę potencjału. A dziś jeszcze spróbuję to wykorzystać progresywnie a gdy z tego coś wyjdzie to wtedy słowa będą dla was. Nie tu ale sami sie przekonacie.

Studenci piszą już liczne prace dyplomowe o zjawisku bloga i może mój też jest obiektem badawczym, to tym razem trochę więcej lektury. Ale obiecuję jeszcze się postaram.

sobota, 21 czerwca 2008

Latin

Dziś krótka lekcja łaciny.
Oto kilka najbardziej przydatnych zwrotów i sentencji:

Bonum vinum laetificat cor hominis – dobre wino raduje serce człowieka
Aut bibat, aut abeat – Niech pije albo niech sobie idzie
Homines soli animalium non sitientes, bibimus – My ludzie jedyni ze stworzeń nie pragnąc, pijemy.
Nunc est bibendum – teraz pijmy
Serviatus status brevis est – Trzeźwość jest stanem przejściowym

piątek, 20 czerwca 2008

A ja lubię patrzeć w niebo

Pierwsze zdjęcie zrobione na "bulbie" więc szczególnie jestem z niego dumny, że nie poruszone. A, że księżyc się trochę rozmazał to pewnie ze wzruszenia. Tyle razem nocy spędziliśmy.






No a to drugie to zrobione dzisiejszego ranka tak pół godziny temu. Tak sobie siedziałem i poprawiałem książkę (choć miałem robić coś innego ale nie miałem brystolu) i nagle pojawił się poranek.

środa, 18 czerwca 2008

Breslau

Dziś dostałem duży zbiór zdjęć starego Wrocławia, więc na szybko coś wybrałem i dzielę się z wami. Wspaniała rzecz.

PDT(obecnie przebudowywany)







Budowa Hali Ludowej/100lecia






Most Tumski










Drewniany kościółek w parku szczytnickim

sobota, 14 czerwca 2008

*

*To co najważniejsze ukryte jest przed oczami.

czwartek, 12 czerwca 2008

MuzycznaBitwaPRW

Wygrywanie podwójnych zaproszeń jest dla mnie dość problematyczne gdyż mam potencjał tylko do wykorzystania jednego. W związku z tym, że zaproszenia są dwa ogłaszam konkurs, nagrodą w którym jest drugie zaproszenie.
Należy przekonać mnie, że właśnie Ty jesteś najbardziej odpowiednią osobą aby wybrać się na tę elitarną imprezę. Dodatkową nagrodą jest moje towarzystwo podczas a może i po.
Termin nadsyłania prac to 14 czerwca 2008r. godzina 20:00 Nie decyduje data stempla pocztowego. Rozwiązanie konkursu tego samego dnia o godzinie 21:00. Jeśli ilość nadesłanych prac będzie większa niż moje oczekiwania zastrzegam sobie prawo do ogłoszenia wyników do 12h później. Możliwe są wszelkie rodzaje korespondencji aczkolwiek ze względu na strajk Poczty Polskiej odradzam korzystanie z jej usług.

Ach2

A to na potwierdzenie tego wyczucia. Ciekawe czy jeszcze nam się zdarzy.

środa, 11 czerwca 2008

Ach

Ach. Siedziałem sobie a pewna mi miła osoba zrobiła to zdjęcie. Jak dla mnie to ma wyczucie i dzięki temu nareszcie mam zdjęcia, na których się sam sobie podobam.

A co. Niech wiedzą


Wyświetl większą mapę

wtorek, 10 czerwca 2008

środa, 4 czerwca 2008

nu story

Zauważyłem, że od pewnego czasu zacząłem posługiwać się wyłącznie cytatami a zdjęcia są treścią z góra dwoma słowami komentarza ode mnie.
Więc przyszła pora na kilka słów więcej. Będzie to kilka sytuacji i zdarzeń z mojego pięknego życia.
Gdym ostatnio jechał pociągiem jak zwykle tachałem ze sobą gitarę. 30 minut jakie miałem w Katowicach na następny pociąg postanowiłem poświęcić grając rzewne kawałki dla szarego tłumu. Ale jak to zwykle bywa gdy się coś chce to wtedy nie jest prosto. Wszystkie przejścia były zajęte ale w ostatnim, tym najbardziej skrajnym, tam gdzie ludzie chodzę raczej z przypadku siedział sobie Janek. Młody jak ja a może i młodszy człowiek z gitarą i zaczął grać Dżem. No to się przyłączyłem, bo nie lubię się szwendać, wolę pograć.
Aż wybiła godzina, w której mój pociąg miał odjechać. Dokładnie ta. Ja w przejściu a pociąg na peronie. Gdy wbiegłem po schodach pociąg ruszał. No ale są dobrzy ludzie na tym świecie jeszcze i wciągnęli mnie przez okno. Cud, że nic nie wypadło mi przy tym wszystkim. No i jechałem a fajni ludzie, to się trzeba jakoś zintegrować więc grałem dalej: Wehikuł, Paw, Wicked Game, Another brick in the wall, wyuczone Martwe morze, coś tam z Lady Punk, coś z Perfectu, oczywiście Stokrotka ;].
Historii tej to już koniec. Pociąg dojechał tam gdzie miałem wysiąść więc wysiadłem.
***
A teraz siedzę i patrzę w Cosmos.

poniedziałek, 2 czerwca 2008

szczeniaki

Jakby ktoś był zainteresowany to są na wydaniu, same suczki.

sobota, 31 maja 2008

rzodkiewki

te pochodzą z własnej hodowli. Są wolne od wszelkich sztucznych nawozów, co potwierdził robak w jednej z nich podczas przesłuchania.

piątek, 30 maja 2008

Nałóg

Uwolniłem się od czekolady ale ponieważ nie może być pustki to pojawiła się ona.
Codziennie konsumuję związek z nią i jest wspaniale, ona jest wspaniała.
Zobaczymy czy to związek na zawsze czy tylko mały skok w bok.

czwartek, 29 maja 2008

Ciocia Andzia

Miały być dziś szczeniaki mojego kuzynostwa ale nie będzie dziś.
Przed chwilą się dowiedziałem, że już serniko-makowca Ciocia nie upiecze. Fajna to ciocia była.

poniedziałek, 26 maja 2008

Helios 44M


Powiedzmy, że to moja motywacja. No bo jakąś by trzeba mieć.

niedziela, 25 maja 2008

Zasad

kilka pewnego kodeksu, pewnych wojowników, pewnego bardzo wschodniego kraju:

Działając rozważnie i rozsądnie nie dokona się wielkich rzeczy. Dopiero szaleństwo prowadzi nas do desperackich wyczynów.
*
Wstyd jest jako blizna na drzewie, nie znika, lecz powiększa się z czasem
*
Cel każdej etykiety jest następujący: musisz w ten sposób ukształtować swoją duszę, by największy brutal nie odważył się zaczepić twojej osoby nawet wówczas, gdy najspokojniej sobie siedzisz
*
Wiecznie niespokojny, powinieneś przez całe życie poszukiwać odpowiedzi, jak sprostać regułom Drogi, praktykować wytrwale i bez ustanku. To właśnie jest Droga
*
Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny i postawę, to dobrze jest ciągle korygować je w lustrze. [...] Ludzie nie zaglądają zbyt często do lustra, dlatego tak źle się prezentują. Nasz sposób mówienia poprawiamy ćwicząc w domu wymowę. Umiejętność pisania listów przyswajamy sobie pisząc najpierw na brudno, nawet jeśli list ma tylko jedną linijkę. We wszystkich tych trzech sprawach powinien wyrażać się spokój, ale i wewnętrzna siła.

100 tyśęcy jednakowych miast

przedostała się w parszywy czas
przez ulice zakażone bezradnością dni
przez korytarz betonowych spraw
pewność że my
mimo wszystkich nieprzespanych nocy
mimo prawdy porzuconej na rozstajach dróg
potrafimy w rzeczywisty sposób
znaleźć się już

w domu będzie ogień
a do domu proste drogi
wiodą słusznie moje stopy
nie zabraknie mi sił
czas poplątał kroki
jest łagodny i beztroski
ma zielone kocie oczy
tak samo jak ty

nauczyłem się umierać w sobie
nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary że tak bardzo płonę
nie do wiary że rozumiem każdy znak

zapomniałem że od kilku lat
wszyscy giną jakby nigdy ich nie miało być
w stu tysiącach jednakowych miast
giną jak psy
dobre niebo kiedy wszyscy śpią
pochlipuje modlitwami niestrudzonych ust
tylko błagam nie załamuj rąk
chroni nas Bóg

ja mógłbym tyle słów utoczyć
krągłych i beztroskich
ze słonego ciasta zmierzchów
jeśli zechcesz je znać
wzrok przekroczył linię
horyzontu aby zginąć
a ty przy mnie śpisz i żyjesz
nieodległa w snach

nauczyłem się... to ja, ten sam
od tylu lat, sam
bo ciebie mi brak
ciebie mi brak
bo ciebie mi brak
ciebie mi brak
to ja, ten sam
od tylu lat, sam
czekam

"100 tyś jednakowych miast" Coma

Niepozytywnie, no bo Coma nie jest pozytywna ale odkąd się tylko pojawili to w mojej przestrzeni muzycznej znaleźli sobie miejsce, więc nie sposób o nich kiedyś nie wspomnieć i tutaj.
Jak szedłem spać myślałem żeby coś innego napisać ale gdy się obudziłem to już nie pamiętałem tego.
Teledysk
Official web

wtorek, 20 maja 2008

Kalendarium

pewnego wydarzenia z pewnego dnia maja.

1897 - Sidney Bechet, amerykański saksofonista, klarnecista jazzowy, kompozytor (zm. 1959)
1952 - David Byrne, muzyk amerykański
1954 - Jerzy Kawalec, polski basista zespołu Krzak (zm. 2003)
1959 - Steve Hogarth, brytyjski wokalista zespołu Maryllion
1971 - Monika Ambroziak, polska aktorka, piosenkarka
1976 - Sebastian Karpiel-Bułecka, polski skrzypek i wokalista zespołu Zakopower
1977 - Gosia Stępień, polska piosenkarka, wokalistka jazzowa,
1984 - polski wokalista zespołu Acetylen
...

W tramwaju

I'm broke but I'm happy
I'm poor but I'm kind
I'm short but I'm healthy, yeah
I'm high but I'm grounded
I'm sane but I'm overwhelmed
I'm lost but I'm hopeful baby

What it all comes down to
Is that everything's gonna be fine fine fine
I've got one hand in my pocket
And the other one is giving a high five

I feel drunk but I'm sober
I'm young and I'm underpaid
I'm tired but I'm working, yeah
I care but I'm worthless
I'm here but I'm really gone
I'm wrong and I'm sorry baby

What it all comes down to
Is that everything's gonna be quite alright
I've got one hand in my pocket
And the other one is flicking a cigarette

What it all comes down to
Is that I haven't got it all figured out just yet
I've got one hand in my pocket
And the other one is giving the peace sign

I'm free but I'm focused
I'm green but I'm wise
I'm shy but I'm friendly baby
I'm sad but I'm laughing
I'm brave but I'm chicken shit
I'm sick but I'm pretty baby

And what it all boils down to
Is that no one's really got it figured out just yet
I've got one hand in my pocket
And the other one is playing the piano

What it all comes down to my friends
Is that everything's just fine fine fine
I've got one hand in my pocket
And the other one is hailing a taxicab...

"Hand in my pocket" Alanis Morissette

No to chyba pozytywne?

niedziela, 18 maja 2008

sobota, 17 maja 2008

Pierwszy raz w tym roku pod namiotem

Nie ma to jak rozbić się w parku.
Zielono więc pozytywnie i kojąco.