"Przez tysiąclecia upadały mroczne dążenia i kwitły siły światła. Skąd zatem wziął się bajzel nasz powszedni, w którym zasypiasz z wieczora i budzisz się z rana? - pytasz sam siebie. Czy przyszedłeś na świat, żeby dać mu świadectwo? Umniejszyć go? Uzasadnić? Zignorować? Czy on jest tobą, a ty nim?
...
Wiesz wszysto, czego mogli cię nauczyć niespełnieni pedagodzy tego i tamtego uniwersum.
...
Bywają i tacy, którzy namiętnie ratują świat od Sił Mroku. Tropią je dniem i nocą po zapadłych monarchiach, jakby musieli szukać poza sobą.
...
Czy może tak być, że droga do powszechnego szczęścia jest prostsza niż prawią oślepieni własną wiedzą ślepcy?"
Zbigniew Wojnarowski "Posoka smoka"
czwartek, 28 lutego 2008
piątek, 22 lutego 2008
"Jak spać"
Nowa ankieta, zapraszam. Wszelkie komentarze prszę zgłaszać tutaj. Jeśli uważasz, że nie ma jakiejś bardzo ważnej odpowiedzi to trudno, choć niekoniecznie. Do poniedziałku jeszcze mogę coś dopisać.
środa, 20 lutego 2008
Do "Na zakręcie"
Zapomniałem napisać na wstępie.
Ciepły wieczór zapada, młoda kobieta ale kobieta, nie dziewczyna, podchodzi do mężczyzny i prosi o papierosa. Odpalając zaczyna rozmowę. Rano gdy kończą robotnicy wstają.
To moja wersja, tak to widzę.
Podobne noce też były między nami ale my oboje jesteśmy na zakręcie.
Ze szczególnym akcentem na niektóre wersy. :)
Ciepły wieczór zapada, młoda kobieta ale kobieta, nie dziewczyna, podchodzi do mężczyzny i prosi o papierosa. Odpalając zaczyna rozmowę. Rano gdy kończą robotnicy wstają.
To moja wersja, tak to widzę.
Podobne noce też były między nami ale my oboje jesteśmy na zakręcie.
Ze szczególnym akcentem na niektóre wersy. :)
Na zakręcie
Dobrze się pan czuje? To świetnie,
właśnie widzę - jasny wzrok, równy krok jak w marszu.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Moje prawo to jest pańskie lewo.
Pan widzi: krzesło, ławkę, stół, a ja - rozdarte drzewo.
Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Ode mnie widać niebo przekrzywione.
Pan dzieli każdą zimę, każdy świt na pół.
Pan kocha swoja żonę.
Pora wracać, bo papieros zgaśnie.
Niedługo, proszę pana, będzie rano.
Żona czeka, pewnie wcale dziś nie zaśnie.
A robotnicy wstaną.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Migają światła rozmaitych możliwości.
Pan mówi: basta, pauza, pat.
I pan mi nie zazdrości.
Lepiej chodźmy, bo papieros zgaśnie.
Niedługo, pan to czuje, będzie rano.
Ona czeka, wcale dziś nie zaśnie.
A robotnicy wstaną.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Choć gdybym chciała - bym się urządziła.
Już widzę: pieska, bieska, stół.
Wystarczy, żebym była mila.
Pan był także, proszę pana, na zakręcie.
Dziś pan dostrzega, proszę pana, te realia.
I pan haruje, proszę pana, jak ten wół.
A moje życie się kolebie niczym balia.
Pora wracać, już śpiewają zięby.
Niedługo, proszę pana, będzie rano.
Iść do domu, przetrzeć oczy, umyć zęby.
Nim robotnicy wstaną.
A. Osiecka
Dopadła mnie ta piosenka tak nagle.
właśnie widzę - jasny wzrok, równy krok jak w marszu.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Moje prawo to jest pańskie lewo.
Pan widzi: krzesło, ławkę, stół, a ja - rozdarte drzewo.
Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Ode mnie widać niebo przekrzywione.
Pan dzieli każdą zimę, każdy świt na pół.
Pan kocha swoja żonę.
Pora wracać, bo papieros zgaśnie.
Niedługo, proszę pana, będzie rano.
Żona czeka, pewnie wcale dziś nie zaśnie.
A robotnicy wstaną.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Migają światła rozmaitych możliwości.
Pan mówi: basta, pauza, pat.
I pan mi nie zazdrości.
Lepiej chodźmy, bo papieros zgaśnie.
Niedługo, pan to czuje, będzie rano.
Ona czeka, wcale dziś nie zaśnie.
A robotnicy wstaną.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Choć gdybym chciała - bym się urządziła.
Już widzę: pieska, bieska, stół.
Wystarczy, żebym była mila.
Pan był także, proszę pana, na zakręcie.
Dziś pan dostrzega, proszę pana, te realia.
I pan haruje, proszę pana, jak ten wół.
A moje życie się kolebie niczym balia.
Pora wracać, już śpiewają zięby.
Niedługo, proszę pana, będzie rano.
Iść do domu, przetrzeć oczy, umyć zęby.
Nim robotnicy wstaną.
A. Osiecka
Dopadła mnie ta piosenka tak nagle.
czwartek, 14 lutego 2008
walentynka :)
poniedziałek, 11 lutego 2008
sobota, 9 lutego 2008
Park
piątek, 8 lutego 2008
środa, 6 lutego 2008
HYY
Ponieważ niektórzy upominają się o nowe wpisy więc postanowiłem napisać co dziś jadłem na obiad.
A więc na obiad miałem dziś rosół z kury ( a nie z torebki ) z makaronem zrobiony przez moją babcię a na drugie ( co u mnie jest bardzo sporadyczne, żeby były dwa dania ) były ziemniaki, sos i kotlet i ogórki kiszone. Po obiadku dokończyliśmy flaszkę bo była ku temu okazja, Agaty.
A więc na obiad miałem dziś rosół z kury ( a nie z torebki ) z makaronem zrobiony przez moją babcię a na drugie ( co u mnie jest bardzo sporadyczne, żeby były dwa dania ) były ziemniaki, sos i kotlet i ogórki kiszone. Po obiadku dokończyliśmy flaszkę bo była ku temu okazja, Agaty.
sobota, 2 lutego 2008
piątek, 1 lutego 2008
ignis
gdzieś ucieka cała niezwykłość świata
cała tajemniczość
tajemne moce po prostu przestały działać, ot tak
noc nie jest już przepełniona magią a jedynie porą gdy słońce nie świeci
cudowna, nie to nieodpowiednie słowo, wspaniała (lepiej) technika zastąpiła alchemię
wypadałoby jeszcze powiedzieć co z uczuciami
wypadałoby ale tego nie zrobię, bo nie wiem
ten dzień, piątek, jest dniem aniołów Anael. Rachiel. Sachiel
ale nie czuję ich obecności
wspaniały świat bez wspaniałej przyszłości urealnia się do granic świadomości
a świadomość ucieka od realności błądząc w snach
A śnie o Tobie wciąż. Nie wiem co robisz, codziennie przez rynek wolnym krokie nie mogę Cię spotkać.
…
zobaczyłem ogień, daleko, blisko horyzontu
w panowaniu szarości jawny spisek
…
i niebo stało się błękitne, niebieskie aż w końcu granatowe.
...
dobranoc
cała tajemniczość
tajemne moce po prostu przestały działać, ot tak
noc nie jest już przepełniona magią a jedynie porą gdy słońce nie świeci
cudowna, nie to nieodpowiednie słowo, wspaniała (lepiej) technika zastąpiła alchemię
wypadałoby jeszcze powiedzieć co z uczuciami
wypadałoby ale tego nie zrobię, bo nie wiem
ten dzień, piątek, jest dniem aniołów Anael. Rachiel. Sachiel
ale nie czuję ich obecności
wspaniały świat bez wspaniałej przyszłości urealnia się do granic świadomości
a świadomość ucieka od realności błądząc w snach
A śnie o Tobie wciąż. Nie wiem co robisz, codziennie przez rynek wolnym krokie nie mogę Cię spotkać.
…
zobaczyłem ogień, daleko, blisko horyzontu
w panowaniu szarości jawny spisek
…
i niebo stało się błękitne, niebieskie aż w końcu granatowe.
...
dobranoc
Subskrybuj:
Posty (Atom)